„Na Giewont się patrzy” – recenzja książki

Jeśli ktoś zastanawiałby się, o czym jest ta książka, powinien zajrzeć na jedną z ostatnich stron. Tam autorki doskonale ją podsumowały. Bo jest to opowieść o świecie, którego już nie ma. Każda kolejna strona przynosi zaskoczenie, bo dziś nikt już tak nie żyje, wszyscy pędzą, szukają szczęścia w zupełnie innych sferach. Wtedy, przed wojną, wszystko wyglądało inaczej.

„Na Giewont się patrzy” to kolejna książka przygotowana przez Oficynę Wydawniczą Oryginały. Podobnie jak wcześniejsze, w magiczny sposób łączy przeszłość z teraźniejszością i przypomina ludzi, tradycje i wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, o których dziś wielu już nie pamięta. Tym razem autorki, Barabara Caillot Dubus i Aleksandra Karkowska, zabierają czytelników w Tatry. To właśnie tam, na Skalnym Podhalu, spotkały się z jego najstarszymi mieszkańcami, którzy opowiedzieli o tym, jak kiedyś żyło się pod Giewontem.
W książce, oprócz wstępu, nie ma autorskiego komentarza, są jedynie wspomnienia, krótsze i dłuższe opowieści o dzieciństwie, młodości, pracy i życiu codziennym. Bohaterowie wspominają swoje domy rodzinne, domy drewniane z dwiema izbami. W tej, w której się spało, stały tylko dwa łóżka. W jednym spali rodzice, w drugim najstarsze dzieci, najmłodsze spało w kołysce, która wisiała pod sufitem. Tam było cieplej, poza tym wtedy zajmowała mniej miejsca. W domu były również małe jagnięta, kury i gęsi. Wodę trzeba było nosić ze studni. Robiła to osoba, która w danej chwili miała wolne ręce, bo pracować, na miarę swoich możliwości, musiał każdy. Jedni na przykład pomagali przy wypasie owiec, inni kopali ziemniaki. Trzeba było pracować, żeby mieć co jeść, a i tak zdarzało się, że po zimie, zanim pojawiły się pierwsze wiosenne plony, rodziny bywały głodne. Przewija się w książce temat biedy. Biedny był ten, kto nie miał pola, konia i krowy. Dzieci chodziły w góry zarabiać pieniądze, na przykład zrywały szarotki, które suszyły między stronami książki, a potem sprzedawały turystom. Ludzie, patrząc z naszej perspektywy, byli naprawdę biedni, ale z ich opowieści wyłania się obraz szczęśliwego dzieciństwa. Czasów, kiedy ludzie byli ze sobą blisko, kiedy rozmawiali, śpiewali i uczyli się od starszych rzemiosła.

Te wspaniałe opowieści uzupełniają zdjęcia. Na nich widzimy małe dzieci, dziewczynki w białych bluzkach i spódnicach ze świecami w rękach w dniu Pierwszej Komunii Świętej. Są dzieci zrywające w lesie jagody i uczniowie sfotografowani na schodach szkoły. Te zdjęcia są czarno-białe, ale są także fotografie kolorowe, na których widać autorów i bohaterów opowieści. To już starsi ludzie, mężczyźni i kobiety, w tradycyjnych góralskich strojach albo ciepłych swetrach. Jedni siedzą w fotelach, inni stoją w progu swoich domów. Uśmiechają się pogodnie na wspomnienie swojego dzieciństwa i młodości, które zostały opisane i utrwalone w tej pięknej, ciepłej i bardzo interesującej książce. Książce, która zachwyci nie tylko tych, którzy kochają Tatry!

Magda Kwiatkowska-Gadzińska
Ocena 5

na-giewont-sie-patrzy-okladka

Na Giewont się patrzy
Barbara Caillo Dubus, Aleksandra Karkowska
Oficyna Wydawnicza Oryginały, 2016

Dodaj komentarz