Pani ze świetlicy – integracyjna rola gier

Mam za sobą prawie piętnaście lat pracy w szkole podstawowej. Przez te wszystkie lata obserwowałam, jak zmienia się struktura szkolnictwa. Jak likwidują szkoły specjalne, tworząc oddziały integracyjne w tzw. nieładnie „normalnych” szkołach.

Przez lata też doświadczałam na własnej skórze owej integracji. Nie będę tutaj pisać o wszystkich błędach, jakie zostały popełnione, bo nie moja to „działka”.

Od kilku lat prowadzę zajęcia z grami planszowymi dla dzieciaków. Szkoła, w której się te zajęcia odbywają, jest szkołą z oddziałami integracyjnymi. I po tych wszystkich latach doświadczeń uderzyło mnie, że ta integracja nadal nie działa. Owszem, uczymy dzieci z dysfunkcjami, jak istnieć w społeczeństwie, ale nie uczymy społeczeństwa, jak traktować ludzi troszkę innych na równi z nami.

pudełko gry
„Bongo!”, 2pionki.pl

 

Od myśli do wniosku. Moim zdaniem gry planszowe dają wspaniałą, cudowną możliwość na integrowanie grupy. Nawet jeżeli mamy w grupie dziecko na wózku, z którym nikt w piłkę nie zagra, to może się okazać, że dziecko to „rozwali” przeciwnika w strategicznej grze planszowej. Jeżeli mamy w grupie dziecko niebędące w normie intelektualnej, może się okazać, że „rozwali” przeciwników w grze zręcznościowej. Gier jest dużo. Tysiące. Każdy znajdzie coś dla siebie. Tylko jak to wszystko pokazać nauczycielom?

Merry Nowak-Trzewiczek
2Pionki.pl

Dodaj komentarz